
Fenomen zespołu The Velvet Sundown: muzyka na granicy rzeczywistości
The Velvet Sundown zadebiutowało na Spotify 5 czerwca, prezentując album „Floating on Echoes”, a już dwa tygodnie później ukazał się kolejny krążek „Dust and Silence”. W ciągu niespełna miesiąca liczba miesięcznych słuchaczy przekroczyła 550 tysięcy. Zaskakujący jest jednak brak jakiejkolwiek aktywności koncertowej, wywiadów czy edukacji medialnej poza niedawno założonym kontem na Instagramie. Na pierwszym zdjęciu zespół odtwarza słynną okładkę Abbey Road, lecz twarze muzyków wydają się bardziej przypominać CGI niż klasyczny Rock’n’Roll.
Mistyfikacja tożsamości i skład zespołu
Według informacji ze Spotify w skład The Velvet Sundown wchodzą Gabe Farrow, Lennie West, Milo Rains oraz Orion Rio Del Mar, jednak żaden z nich nie prowadził wcześniej publicznych profili w mediach społecznościowych. Próbując zweryfikować cytaty rzekomo pochodzące z Billboardu, internauci napotykają jedynie ślepe zaułki – nie istnieją żadne ślady ich obecności przed pojawieniem się zespołu w serwisach streamingowych.
Algorytmiczne ślady w muzyce
Analiza brzmienia utworów sugeruje użycie narzędzi takich jak Suno, które umożliwiają wygenerowanie do 500 utworów miesięcznie za symboliczną opłatą. Charakterystyczne cechy, takie jak powtarzalne perkusje i subtelnie różniący się tembr wokalu, wskazują na genezę algorytmiczną. Dodatkowo obrazy publikowane na Instagramie cechuje nienaturalne światło i sztuczne cienie, co wzmacnia podejrzenia dotyczące zaangażowania AI w proces tworzenia projektu.
Mechanizmy ekspansji i promocji muzyki
Dynamiczny wzrost popularności The Velvet Sundown wynikał głównie z umieszczenia utworów na licznych playlistach tworzonych przez użytkowników. Często były to nawet przypadkowe listy, np. „Vietnam War Songs”, które obserwuje ponad 600 tys. osób i zawierają aż 29 piosenek zespołu. W efekcie algorytm Discover Weekly masowo rekomendował te nagrania nowym odbiorcom, co w krótkim czasie przełożyło się na spektakularne statystyki.
Brak regulacji i wyzwania dla branży muzycznej
Obecnie Spotify nie wprowadza oznaczeń dla utworów generowanych przez AI, traktując je jak standardowe nagrania. W przeciwieństwie do tej platformy, Deezer już zaczyna flagować piosenki, które mogą pochodzić od AI, informując słuchaczy o możliwym udziale algorytmów w produkcji. Tego typu działania otwierają nowy rozdział w dyskusji o etyce i legalności w branży muzycznej.
Konsekwencje prawne tworzenia muzyki przez AI
W Stanach Zjednoczonych produkty wygenerowane przez AI nie mogą być objęte ochroną praw autorskich, gdyż wymagane jest uczestnictwo człowieka w procesie twórczym. Jednakże przypadki wykorzystania botów do zawyżania liczby odtworzeń i nieuczciwego generowania tantiem mogą prowadzić do licznych sporów sądowych i zmian legislacyjnych.
Nowe możliwości i zagrożenia dla rynku muzycznego
Obserwuje się, że AI potrafi precyzyjnie imitować style muzyczne z lat 70., tworząc psychodeliczne kompozycje w cyfrowej oprawie. Zjawisko to ujawnia luki w obecnych systemach rekomendacji oraz rosnącą dostępność technologii – dziś do wygenerowania całego albumu wystarczy komputer, a nie rozbudowane studio nagraniowe.
Przyszłość playlist i rekomendacji muzycznych
W obliczu rosnącego udziału AI w produkcji nowych utworów, platformy streamingowe, prawodawcy oraz edukacja stają przed ogromnym wyzwaniem. Przypadek The Velvet Sundown to lekcja pokazująca, że algorytmy rekomendacyjne mogą zostać wykorzystane do promowania projektów bez realnych twórców.