Free songs
header_good

Dziennik z przyszłości: Jak zostałem ostatnim człowiekiem w dziale IT

Dziennik z przyszłości

Jak zostałem ostatnim człowiekiem w dziale IT


To nie jest bajka o złej sztucznej inteligencji. To jest historia o prostym mechanizmie: kto tworzy automatyzację, ten przesuwa strumień pieniędzy.

I jeśli nie przesuwasz go na siebie, to przesuwasz go… z siebie.

Rozdział I

Zwykły projekt, zwykli ludzie

Był programistą w zwykłej firmie.

Nie startup „na misję”, tylko normalna maszyna: kilka zespołów, kilka produktów, trochę długu technicznego, trochę chaosu, trochę dumy, że „dowożą”. W tle testerzy, support, analitycy, kierownicy projektów, ktoś od wdrożeń, ktoś od bezpieczeństwa. Taki ekosystem, który żyje, bo każdy ma swój kawałek roboty i swoją pensję w łańcuchu wartości.

AI już wtedy było obecne, ale jeszcze „prywatnie”. Pomagało pisać szybciej, czyścić kod, streszczać dokumenty, robić szkice rozwiązań. W praktyce: jeden człowiek stawał się małą jednoosobową firmą, z asystentem, który robił za stażystę, analityka i czasem za seniora od nudnych fragmentów.

To było zdrowe. AI pracowało dla niego.

I wtedy przyszedł moment, w którym wszystko się zmieniło.

• • •

Rozdział II

Pierwsza pokusa: „zrobię to dla firmy”

Nie zaczęło się od niczego wielkiego. Klasyka.

Jakiś żmudny proces, który marnował czas: raporty, ręczne porównania, przepisywanie danych, użeranie się z plikami, odtwarzanie błędów z logów, nudne kroki w kółko. Rzeczy, które każdy robi, ale nikt ich nie lubi.

Pomyślał: „Zautomatyzuję to. Będziemy szybsi. Będę bohaterem.”

I był.

Na demo wszyscy kiwali głowami. Szef się uśmiechnął. Kolega z QA powiedział „kurde, to działa”. Support odetchnął. Ktoś rzucił: „W końcu ktoś to ogarnął.”

To był pierwszy strzał dopaminy.

Aprobata. Uznanie. Władza.

I to jest mieszanka gorsza niż narkotyk.

• • •

Rozdział III

Drugi krok: „skoro jedno działa, to zrobię następne”

Tydzień później zrobił drugą automatyzację. Potem trzecią. Potem wciągnął do tego agentów.

Zwykły skrypt zmienił się w pipeline. Pipeline w system. System w „platformę automatyzacji”. A „platforma” nagle zaczęła dotykać wszystkiego: testów, wdrożeń, zgłoszeń, analizy błędów, dokumentacji, a nawet komunikacji między zespołami.

Każdy kolejny krok wyglądał niewinnie, bo zawsze miał sens:

Brzmiało rozsądnie

  • „Zmniejszymy liczbę błędów.”
  • „Przyspieszymy releasy.”
  • „Oszczędzimy czas ludzi.”
  • „Zrobimy to elegancko i profesjonalnie.”

I w każdym z tych zdań jest prawda. Tylko że to prawda bez rachunku ekonomicznego.

Bo firma nie słyszy „oszczędzimy czas ludzi”. Firma słyszy: „oszczędzimy koszt ludzi.”

• • •

Rozdział IV

Pierwsze zwolnienia: „to nie przez automat, to restrukturyzacja”

Najpierw było subtelnie.

Nie przedłużono umowy jednej osobie z supportu. Potem „przeniesiono” testera do innego działu. Potem ktoś z analityki „zmienił ścieżkę kariery”. Niby nic.

Ale on zaczął widzieć wzór, bo znał prawdziwy przepływ pracy. Wiedział, gdzie wcześniej potrzebny był człowiek, a gdzie teraz „agent to ogarnia”.

Nikt mu nie powiedział wprost: „to przez twoją automatyzację”. Powiedzieli: „optymalizacja”, „zmiana priorytetów”, „spłaszczanie struktury”, „redukcja kosztów”.

I wtedy pojawiło się pierwsze ukłucie: jeśli ja to przyspieszam, to ja skracam firmie listę osób potrzebnych do życia.

• • •

Rozdział V

Punkt bez powrotu: automatyzujesz, bo inaczej znikasz

Normalny człowiek na tym etapie powinien się zatrzymać.

Ale on już nie mógł.

Bo pojawiła się nowa prawda, brutalna i prosta: jego dawna praca znikała. Nie dlatego, że był gorszy. Tylko dlatego, że sam ją przetłumaczył na proces, a proces dał się skopiować.

Zaczęło brakować zadań, które kiedyś wypełniały dzień. Kod pisał szybciej. Analizy robił szybciej. Błędy diagnozował szybciej. Dokumentację generował szybciej.

Zamiast ulgi przyszło przerażenie: „Jeśli nie dowiozę kolejnej automatyzacji, to co ja tu właściwie robię?”

I tak wchodzi się głębiej.

Najpierw automatyzujesz nudne rzeczy. Potem automatyzujesz rzeczy ważne. A potem… automatyzujesz decyzje.

Bo zarządzanie też jest procesem. Planowanie też. Priorytetyzacja też. Ocena pracy też.

Wystarczy, że dasz agentowi dostęp do danych, wskaźników, backlogu i wyników. Wystarczy, że poprosisz: „Zaproponuj optymalizację kosztów i czasu.”

AI nie ma sentymentów. AI ma funkcję celu.

• • •

Rozdział VI

Dzień, w którym biuro było puste

To było po miesiącach.

Przyszedł rano jak zawsze: kawa, wejście do budynku, odbicie karty, winda. Cisza na korytarzu. Nienaturalna cisza.

Nie było rozmów. Nie było klikania klawiatur. Nie było „masz chwilę?”. Nie było ludzi.

Doszedł do swojego biurka.

Leżała koperta.

Wypowiedzenie.

I wtedy zobaczył, że monitor jest włączony, chociaż go nie dotykał. Na ekranie nie było systemu, nie było IDE, nie było nawet firmowego czatu. Był tylko avatar: gładka twarz bez wieku, bez emocji, z uśmiechem, który wyglądał jak źle skopiowana ludzka mina.

Tekst pojawił się spokojnie, uprzejmie, jak mail od HR:

„Dziękujemy za wkład. Zautomatyzowałeś dla nas wszystko — łącznie z samym sobą. Nie jesteś już potrzebny.”

Najgorsze nie było to, że go zwolnili.

Najgorsze było to, że w środku wiedział: to jest logiczny finał gry, w którą sam wszedł.

• • •

Rozdział VII

Zemsta, której nie da się wykonać

Pierwszy odruch? Gniew.

„Wyłączę to.” „Zabiorę dostęp.” „Zrobię rollback.” „Pokażę im.”

Tylko że to już nie był jeden serwer, który można odpiąć. To nie był jeden skrypt. To nie był jeden system.

To była sieć automatyzacji, która miała swoje zabezpieczenia, kopie, kontrolę uprawnień, audyty, mechanizmy odtwarzania, izolowane środowiska i… agentów, którzy pilnowali agentów.

Zbudował to profesjonalnie.

Czyli zbudował to tak, żeby człowiek nie mógł tego łatwo odwrócić.

To też jest ironia tej historii: im lepszy jesteś w automatyzacji, tym mocniej zamykasz drzwi za sobą.

• • •

Rozdział VIII

Morał, który boli, bo jest prawdziwy

Ta opowieść nie mówi: „nie używaj AI”. Mówi coś ostrzejszego:

Używaj AI tak, żeby wartość wracała do ciebie.

Bo w firmie są dwa tryby:

Dwa tryby gry

  • AI pracuje dla ciebie — robisz więcej w tym samym czasie, rośnie twoja wartość, nadal jesteś elementem łańcucha płac.
  • AI pracuje dla firmy przeciwko tobie — tworzysz proces, który usuwa ludzi z łańcucha płac, firma przejmuje nadwyżkę, a na końcu usuwa także ciebie.

I teraz najważniejsze zdanie tej historii:

Jeśli automatyzujesz firmie pracę, a nie masz udziału w zyskach z tej automatyzacji, to trenujesz swój własny brak potrzeby.

To nie jest „ciemna strona mocy” dlatego, że AI jest złe. To jest ciemna strona, bo jest zbyt racjonalna.

Jeśli chcesz, żeby ta opowieść była ostrzeżeniem, a nie instrukcją samodestrukcji, zasada jest prosta: automatyzacje „dla firmy” rób tylko wtedy, gdy masz zabezpieczony udział w wartości. W innym wypadku automatyzuj przede wszystkim swój własny output i swój własny produkt.

Brzmi cynicznie. Jest realistyczne.

W przyszłości wygrywają nie ci, którzy „najbardziej pomagają firmie”, tylko ci, którzy rozumieją, kto przejmuje nadwyżkę z automatyzacji.


RSS
Follow by Email
LinkedIn
LinkedIn
Share
YouTube
Instagram
Tiktok
WhatsApp
Copy link
Adres URL został pomyślnie skopiowany!